Bitwa o franka, czyli sprawa kredytów frankowych.

Temat kredytów frankowych płonie od dawna i raczej nieszybko zostanie ugaszony. Z jednej strony mamy kredytobiorców, czyli ludzi, którzy zobowiązali się na wiele lat spłacać otrzymany kredyt. Podczas zawierania umowy oferta kredytowa wydawała się bardzo korzystna, jednak w trakcie spłacania okazało się, że zobowiązanie rosło, zamiast maleć. Z drugiej strony mamy banki, które w przypadku niekorzystnych rozstrzygnięć sądowych stracą miliony. Gra jest zatem o bardzo wysoką stawkę. A jak to wygląda prawniczo? Piękna kwintesencja procedury cywilnej. W dzisiejszym wpisie przybliżymy prawne aspekty kredytów frankowych.

Czym jest kredyt frankowy?

Pojęcie kredytu frankowego oczywiście nie jest pojęciem fachowym – prawniczym, ale jest określeniem dot. kredytów indeksowanych albo denominowanych do franka szwajcarskiego (CHF). Kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego, jest kredytem udzielonym, wypłaconym i spłacanym w PLN. W treści umowy jest jednak tzw. klauzula indeksacyjna, która uzależnia wysokość rat oraz wysokość całego zadłużenia od franka szwajcarskiego. Kredyt denominowany różni się od kredytu indeksowanego tym, że wysokość kredytu jest określona we frankach szwajcarskich. Spłata natomiast jest dokonywana w złotówkach – tak jak w przypadku kredytu indeksowanego.

Niezależnie zatem czy kredyt jest indeksowany, czy też denominowany do CHF, to wzrost kursu franka szwajcarskiego powoduje wzrost zobowiązania. Jest to tzw. ryzyko kursowe, o które kredytobiorcy toczą bój z bankami. Kredytobiorcy twierdzą bowiem, że nie zostali dostatecznie pouczeni o ryzyku, a banki z całą mocą głoszą twierdzenia przeciwne – nierzadko posiłkując się odpowiednimi dokumentami podpisanymi przez kredytobiorców.

Żeby zobrazować problem kredytobiorcy zawierającego umowę frankową posłużę się historycznymi kursami CHF. Załóżmy, że zawieramy umowę kredytu frankowego np. w dniu 4 czerwca 2006 r., kiedy to kurs franka wynosił 2.58 zł. Powiedzmy zatem, że mamy kwotę do spłaty 100.000,00 CHF czyli 259.000,00 zł. Następnie kurs franka spada, aż w dniu 24 lipca 2008 r., wynosi 1.97 zł. Świetna wiadomość, ponieważ nasz kredyt (nie uwzględniając czynionych przez nas spłat) zmalał do kwoty 197.000,00 zł. Jednakże w dniu 14 lutego 2009 r., kurs franka wyniósł 3,16 zł, więc suma naszego kredytu jest już wyraźnie wyższa niż suma, która została nam wypłacona. Oczywiście prawdziwe problemy dopiero przed nami kiedy kurs CHF wzrasta w okolice 4 zł, albowiem okazuje się, że otrzymaliśmy 259.000,00 zł, a do zapłaty mamy około 400.000,00 zł – nie licząc dodatkowych opłat. Przykład może być jeszcze bardzie niekorzystny dla kredytobiorcy, jeśli zawarł umowę podczas gdy kurs franka znajdował się w okolicach 2 zł, w takim bowiem przypadku zobowiązanie wzrosło o około 100 %.

Czego dotyczy spór?

Umowa została spisana oraz podpisana, a zgodnie z zasadą pacta sunt servanda – umów należy dotrzymywać. Czego zatem dotyczy spór? W prawie jest takie pojęcie jak klauzula abuzywna, czyli inaczej klauzula niedozwolona. Odnieśmy się do konkretnej regulacji – zgodnie z art. 385¹ § 1 k.c. postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nie uzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny. Najogólniej pisząc i bardzo upraszczając – klauzule abuzywne to postanowienia umowy, na które konsument nie miał rzeczywistego wpływu, a które są dla niego rażąco niekorzystne (z wyłączeniem postanowień dot. głównych świadczeń stron).

Spór pomiędzy bankami, a konsumentami dot. właśnie tego czy umowy kredytowe zawierają klauzule abuzywne czy też nie. Oczywiście rolą konsumenta jest wykazanie, że umowa zawiera klauzule niedozwolone. Zadaniem banku w sprawie frankowej jest natomiast przekonanie sądu, że nie stosował jakichkolwiek klauzul abuzywnych, w związku z czym umowa pozostaje ważna i w pełni wiążąca.

Czy umowa kredytu frankowego jest ważna?

Sprawa wygląda w ten sposób, że na początku ustala się czy w umowie są zawarte klauzule niedozwolone. Jeżeli nie ma, to oczywiście bank wygrywa sprawę, a umowa nadal obowiązuje. Jeśli jednak sąd stwierdzi, że bank posłużył się niedozwolonymi klauzulami, to mamy dwie możliwości. Po pierwsze, sąd może uznać, że postanowienia abuzywne nie wiążą konsumenta, natomiast pozostała część umowy jest ważna. Po wtóre sąd może dojść do przekonania, że cała umowa jest nieważna.

Jeżeli sąd dojdzie do wniosku, że w umowie kredytu frankowego znajdują się postanowienia niedozwolone, to musi rozstrzygnąć, czy bez nich można wykonać umowę. Jeżeli ewentualne klauzule niedozwolone dotyczą essentialia negotii, czyli istotnych postanowień umowy, to trudno jest wykonać taką umowę – bez tych kluczowych postanowień. W takim przypadku uzasadnionym pozostaje stwierdzenie nieważności danej umowy.

Sprawy frankowe do niedawna były taką trochę „wolną amerykanką”. Prawnicy w pracy nad takimi sprawami wyrabiali sobie swoje stanowisko, ale czy takie stanowisko będzie tożsame z oceną sądu? Tego nikt nie mógł zagwarantować. Obecnie ukształtowała się już pewna linia orzecznicza. Tak przynajmniej się stało w sądach w Bielsku-Białej, Katowicach, Oświęcimiu i Krakowie, a z tego co słyszałem, to również w innych sądach. Linia orzecznicza korzystna dla konsumentów i bardzo niekorzystna dla banków. Z perspektywy kredytobiorcy kredytu frankowego warto się zatem zainteresować sprawą. Czy tak będzie też w przyszłości? Tego nie wiemy, ale wiemy, że w dniu 25 marca 2021 r., cała Izba Cywilna Sądu Najwyższego rozpozna zagadnienia prawne dot. tematyki kredytów denominowanych i indeksowanych w walutach obcych, czyli np. kredytów frankowych. Rozstrzygnięcie będzie miało bardzo istotne znaczenie dla stron umów kredytów frankowych. Jeżeli zatem ktoś chciałby zainicjować taką sprawę, ale jeszcze tego nie zrobił, to chyba warto poczekać do ww. rozstrzygnięcia.

Techniczne” aspekty spraw kredytów frankowych.

W pierwszym akapicie niniejszego wpisu napisałem, że sprawy kredytów frankowych są kwintesencją procedury cywilnej. Chodziło mi dokładnie o to, że w takich sprawach jest tyle zagadnień prawnych, ile normalnie jest w kilku innych sprawach razem wziętych. Problematyka rozpoczyna się już od wskazania żądania, ponieważ trzeba rozstrzygnąć czy będziemy wnosić o „przeliczenie umowy”, czy też o jej nieważność. Następnie musimy się zastanowić nad przedawnieniem roszczenia. Kolejno musimy wskazać wartość przedmiotu sporu, którą ustalamy przy uwzględnieniu dochodzonego żądania oraz rozważań dot. przedawnienia. A następnie musimy wskazać czy domagamy się zapłaty od banku, a jeśli tak to jakiej kwoty – co natomiast jest zależne od powyższych rozważań.

Tak jak napisałem powyżej – obecnie ww. kwestie są już dość jasne w orzecznictwiem natomiast pisząc pozew kilka miesięcy temu prawnicy mieli nie lada zagwozdkę. Kredyty przeważnie zostawały udzielone na znaczne kwoty, w związku z czym pomyłka w prowadzeniu sprawy mogła być kosztowna. Urok rozpraw polegał natomiast na tym, że w sumie zarówno strony jak i sądy poruszały się trochę jak we mgle. Fajnie wspominam jedną z rozpraw dot. kredytów frankowych, na której Sąd mówiąc delikatnie – nie krył, że ma istotne wątpliwości jak rozstrzygać taką sprawę. Oczywiście wątpliwości uzasadnione, ponieważ nie było wiadomo w jaki sposób na sprawę spojrzy Sąd odwoławczy.

Podsumowując niniejszy wpis można stwierdzić, że temat jest prawnie ciekawy, a dla kredytobiorców niezwykle istotny. W przypadku uznania przez sąd, że umowa kredytu frankowego jest nieważna, strony winny zwrócić to co wzajemnie otrzymały. Jeżeli zatem kredytobiorca otrzymał np. 200.000,00 zł, a spłacił już w ratach 250.000,00 zł i ma przed sobą – powiedzmy dla uproszczenia 150.000,00 zł, to możliwie najkorzystniejsze rozstrzygnięcie sprawy spowoduje, że umowa przestanie wiązać strony, więc nie będzie już musiał spłacać ww. kwoty, a co więcej bank będzie musiał zwrócić kredytobiorcy 50.000,00 zł.

Obecnie rozstrzygnięcia są w dużej mierze korzystne dla kredytobiorców, ale nie wiemy, czy tak samo będzie po rozstrzygnięciu wydanym przez Sąd Najwyższy w dniu 25 marca 2021 r. Temat jest jednak warty pochylenia.