Czym jest porada prawna?
Wbrew pozorom już samo zdefiniowanie porady prawnej może być ciekawym zagadnieniem. Zdarzyło mi się spotkać potencjalnego klienta, czy raczej osobę, która zapukała do mojego biura i zapytała „czy może o coś zapytać?”. Wspomniana przeze mnie osoba bezzwłocznie również zwróciła uwagę, że „nie chce porady prawnej, tylko chce o coś zapytać”. Tego typu stwierdzenia słyszę również wielokrotnie w rozmowach telefonicznych.
Pytanie, a raczej pytania, które w ramach danego zapytania (niebędącego poradą prawną) zadają takie osoby dotyczą naturalnie aspektów prawnych. Rozważyć zatem wypada, w jaki sposób na pytanie dotyczące prawa powinien odpowiedzieć adwokat, przy czym odpowiedź nie ma być poradą prawną, tylko zwykłą odpowiedzią na pytanie?
Oczywiście powyższe zapytanie zostało zadane z przymrużeniem oka i jest związane z samą definicją porady prawnej. Niniejsza definicja nie została w żadnym akcie prawnym szczegółowo określona. Natomiast według mnie, możemy uznać, że porada prawna, to doradztwo w zakresie przedstawionego problemu związanego z prawem. Czy zatem na pytanie związane z problemem prawnym można odpowiedzieć nie udzielając porady prawnej? Cóż… ja nie umiem i ta moja nieumiejętność nie wynika z braku życzliwości, tylko chyba nie sposób rozwiązać kogoś problem prawny bez udzielania porady prawnej.
Jak łatwo udzielić porady prawnej?
Przyznam, co przede wszystkim podobało mi się w zawodzie adwokata, kiedy byłem dzieckiem. Otóż myślałem sobie, że adwokat to człowiek, który mówi coś, co wie i ludzie mu za to płacą. Słyszałem też wtedy, że zawód lekarza jest elitarny, ale myślałem – lekarz to musi osłuchać pacjenta, coś sprawdzić, a adwokat tylko mówi co wie. Lepiej być adwokatem.
Czy faktycznie jest tak, jak myślałem, kiedy byłem dzieckiem? Naturalnie, a zarazem niefortunnie okazało się, że nie. A jeśli chce się zachować właściwą jakość udzielanych porad prawnych, to w ogóle okazało się, że wygląda to dużo gorzej, niż kiedyś zakładałem.
W praktyce część porad prawnych jest takich, że dokładnie zna się „strukturę” omawianej instytucji prawnej i na wszystkie pytanie odpowiadamy dość swobodnie – przytaczając również zagadnienia z orzecznictwa. Tak na przykład czuję się przy sprawach rozwodowych, które prowadzę na tyle często, że dawno nie musiałem weryfikować, żadnego zagadnienia. Jednakże często porady prawne są związane z tematyką, której nie przerabiam tak regularnie i wtedy już adwokat nie mówi „co wie”, tylko w trakcie porady sam „rozkminia” oraz weryfikuje swoje twierdzenia. Taka porada jest już zdecydowanie bardziej wymagająca. W trakcie takiej porady trzeba weryfikować odpowiedzi w wielu aktach prawnych, przepisach, judykaturze i doktrynie. Przy takich poradach optymistyczne „mówię co wiem i ludzie mi płacą” zdecydowanie się kończy.
Pozostaje jeszcze trzeci rodzaj porady, który prawdopodobnie nie wszyscy prawnicy stosują. Otóż zdarza się tak, że nawet pomimo dobrej znajomości aktu prawnego, którego dotyczy omawiane zagadnienie nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania. Niektóre pytania dotyczą bowiem wykładni prawa i sama znajomość przepisu jest niewystarczająca. Co więcej, zdarza się tak, że np. przeważająca cześć orzecznictwa stosuje daną wykładnię prawa, ale koniecznym jest zweryfikowanie wykładni stosowanej przez sąd, który będzie orzekał w sprawie klienta. W takim przypadku trzeba się już zagłębić w orzecznictwo danego sądu lub sądu drugiej instancji. Taka weryfikacja danego zagadnienia skutkuje koniecznością analizy orzecznictwa, która często trwa dłużej, niż dana porada prawna. Co zrobić w takim przypadku? Można „strzelać” i wskazywać jaka wykładnia byłaby zasadna, albo powiedzieć klientowi „muszę sprawdzić, napiszę Pani/Panu wiadomość e-maila”.
Co lepiej zrobić w powyższym przypadku dotyczącym trudnego zagadnienia prawnego? Prawdopodobnie lepiej strzelać. Co ja robię? Po zakończeniu porady prawnej studiuję orzecznictwo, a następnie piszę wiadomość e-mail z opinią dotyczącą omawianej sprawy. W takim przypadku czas pracy adwokata jest zupełnie inny, niż czas udzielania porady prawnej. Co więcej „powiem to co wiem”, jako wizja porady prawnej staje się zupełnie nieaktualna.
Podsumowując, udzielanie porad prawnych jest znacznie trudniejsze, niż może się pozornie wydawać. Powyżej pominąłem aspekt nauki niezbędnej do udzielania porad prawnych. Często klienci oceniają poradę prawną przez pryzmat samego przekazania informacji. Prawdopodobnie mało osób bierze pod uwagę ile czasu i pracy wymagało zdobycie wiedzy i doświadczenia, aby daną informację przekazać. Co więcej, prawo zmienia się tak szybko, że niestety nie wystarczy się czegoś nauczyć, aby np. 10 lat później w tej kwestii doradzać. Na poparcie powyższego twierdzenia wspomnę, że pisałem pracę magisterską przede wszystkim w zakresie art. 207 i 217 k.p.c. Około trzy lata po mojej obronie w k.p.c. nie było już ani jednego, ani drugiego przepisu.
Ile kosztuje porada prawna, a ile jest warta?
Zaczynając od tego, ile porada prawna kosztuje – nie wiem dokładnie, ale według mojej wiedzy, w takich miastach jak Bielsko-Biała, Oświęcim, Kraków, koszt porady prawnej najczęściej mieści się w przedziale 200 – 300 zł. Część kancelarii ma większe ceny, natomiast kwoty mniejsze mogą się zdarzyć, choć są to wypadki raczej skrajne. Ceny są uwarunkowane przede wszystkim specjalizacją, ale również czasem trwania porady, czy też skomplikowaniem danej problematyki.
Czy warto korzystać z porad prawnych? Jeśli odpowiem, że tak, to zapewne pomyślicie, że chcę Was zachęcać do korzystania z de facto płatnych usług. Dlatego na początku uzasadnię, dlaczego jest mi „biznesowo” obojętne, czy potencjalny klient skorzysta z porady prawnej, czy weźmie sprawy w swoje ręce. Otóż posłużę się jednym w sumie smutnym przypadkiem z mojej praktyki. Moi późniejsi Klienci stwierdzili, że zainicjują sprawę o zasiedzenie bez korzystania z profesjonalnej pomocy prawnej. Sprawę zakończyli pomyślnie, nieruchomość udało się im zasiedzieć. Zaoszczędzili powiedzmy 200 zł, na choćby uzyskaniu porady prawnej. Jakby chcieli reprezentacji, to koszt byłby większy, więc oszczędność była pozornie znaczna.
Niefortunnie, jednym z uczestników postępowania był członek rodziny klientów, za którego Klienci się podpisali na potwierdzeniu odbioru przesyłki sądowej – jego imieniem i nazwiskiem. Niestety ta osoba zmarła, a następnie jego spadkobiercy ustawowi poinformowali sąd orzekający o nakreśleniu podpisu przez nieuprawnioną osobę. Sąd wznowił postępowanie o zasiedzenie, które trzeba było prowadzić od początku. Dodatkowo zostało wszczęte postępowanie karne z przynajmniej dwoma poważnymi zarzutami w akcie oskarżenia. Przed rozpoczęciem tych postępowań Klienci natomiast sprzedali nieruchomość, która była przedmiotem zasiedzenia. Dlatego też druga strona wystąpiła ze skargą pauliańską – trzecia sprawa.
I teraz, żeby była jasność – powyżej przytoczony przypadek jest dość skrajny. Aż tak negatywne konsekwencje prowadzenia spraw sądowych bez pomocy adwokata zdarzają się bardzo rzadko. Niemniej jednak nieco mniej negatywne konsekwencje, to normalność. Natomiast naprawianie błędów jest znacznie bardziej czasochłonne, niż pomoc w ich uniknięciu. Dlatego też paradoksalnie częstsze korzystanie z porad prawnych absolutnie nie musi zapewniać adwokatowi większej ilości pracy i analogicznie większych możliwości zarobkowych. W związku z powyższym – pod względem powiedzmy „biznesowym”, jest mi właściwie obojętne, czy ludzie korzystają z porad prawnych, czy też biorą sprawy w swoje ręce.
Natomiast, czy warto korzystać? To pewnie zależy. Bez niektórych porad prawnych pewnie się obejdziemy, a ich brak nie spowoduje w naszym życiu niczego złego. Jeżeli jednak mamy np. zapowiedź postępowania cywilnego – czyli otrzymujemy przedsądowe wezwanie do zapłaty, albo prokurator przedstawia nam zarzuty karne, albo zawieramy umowę o wartości pół miliona złotych, to pewnie warto się upewnić, że wszystko będzie dobrze.
W ostatnim czasie miałem okazje kilkukrotnie analizować umowy deweloperskie oraz prospekty informacyjne. Oczywiście mam świadomość, że jeżeli zawieramy umowę, mocą której musimy zapłacić 500/600 tysięcy złotych, to warto zaoszczędzić choćby kilkaset złotych na adwokacie. W Klientach, którzy zlecili mi analizę ww. dokumentów cenię natomiast ich poczucie zawierania dużych i bardzo ważnych umów. Dlatego też do kwot powiedzmy 500 tysięcy złotych postanowili dołożyć te nieszczęsne kilkaset złotych i dowiedzieć się jakie są zagrożenia wynikające z zawieranej umowy, jaką firmą jest deweloper, oraz na które przepisy należy zwrócić szczególną uwagę.