Szybko i darmowo – o reklamie słów kilka.

Dzisiaj poruszymy temat reklamy usług prawniczych. Rynek usług prawniczych jest całkiem trudny, a konkurencja jest duża. Na uprzywilejowanej pozycji są podmioty nieprofesjonalne, czyli różne spółki, kancelarie prawne i inne twory. Takie podmioty przeważnie nie podlegają etyce zawodowej m.in. w zakresie reklamy. Taka konkurencja skłania niektórych profesjonalnych pełnomocników do zabiegania o klientów w sposób różny – czasem jest to sposób etyczny, a czasem niestety nie. W niniejszym wpisie podam 2 przykłady wątpliwych reklam.

Szybko.

Ogromną – może największą bolączką polskiego wymiaru sprawiedliwości jest zwłoka w toczących się postępowaniach. Znaczna część postępowań trwa po kilka lat. Dlatego też każdy chciałby pełnomocnika, który może coś załatwić szybciej. Pełnomocnicy o tym wiedzą, dlatego niejednokrotnie chwalą się szybkością wygrywanych spraw. Kilkukrotnie widziałem zdjęcie ekranu podobne do tego zamieszczonego poniżej.

Na zdjęciu mamy podane informacje, kiedy sprawa wpłynęła do sądu, jaki był jej przedmiot, kiedy się zakończyła i jakim wynikiem. Super! Jest piękny dowód znakomitej i przede wszystkim SZYBKIEJ wygranej sprawy. Cóż za fenomenalny pełnomocnik! Swoją drogą powyższe zdjęcie dot. sprawy umowy kredytu denominowanego do obcej waluty – fanka szwajcarskiego, czyli tzw. sprawy frankowej. Większość moich Klientów, którym prowadzę sprawy frankowe doskonale wie, że takie sprawy trwają przeważnie po 2/3 lata. Powyżej natomiast widzimy zakończenie całej sprawy w zaledwie 3,5 miesiąca! Powiem Wam, że to naprawdę ogromna rzadkość. Takiego czasu nie widziałem nawet na profilach pełnomocników z dumą prezentujących swoje osiągnięcia.

Mógłbym zatem wpisać jakiś chwytliwy, pełen dumy tytuł i zrobić wpis o tym, jakim to jestem ekspertem od spraw frankowych i jak szybko wygrywam te sprawy. Do artykułu dołączyłbym powyższe zdjęcie ekranu, a także sam zanonimizowany wyrok, w którego sentencji każdy zobaczyłby, jaką kwotę uzyskaliśmy. Zasądzone kwoty w sprawach stwierdzenia nieważności umów kredytu indeksowanego lub denominowanego do obcej waluty są natomiast zwykle wysokie, więc wyrok robiłby świetne wrażenie.

Dlaczego tego nie zrobię? Ponieważ byłoby to po prostu nieuczciwe. Chodzi o to, że sprawę udało się zakończyć bardzo szybko w znacznej mierze przez okoliczności niezależne ode mnie. Wszystko zaczęło się od tego, że trafiliśmy na skład sądu, który oddala dowody osobowe, czyli przesłuchania świadków i stron. Sąd w tym składzie wydaje rozstrzygnięcie wyłączenie na podstawie dowodów z dokumentów. Sąd uznał również, że Bankowi wystarczą 2 tygodnie na złożenie odpowiedzi na pozew, zamiast np. miesiąca lub nawet kilku miesięcy. Ponadto Sąd wyznaczył termin rozprawy bardzo szybko, gdyż akurat miał taką możliwość (być może jakaś inna rozprawa została odwołana). A tak na marginesie data oznaczona na zdjęciu, jako data zakończenia (29 lipca 2024 r.) jest datą wydania wyroku, który tak realnie uprawomocnił się we wrześniu. Natomiast to się w reklamach pomija, ponieważ zakończenie sprawy w przykładowe 3,5 miesiąca robi większe wrażenie, niż zakończenie sprawy w 5 miesięcy.

Za darmo.

Jak to się mówi – za darmo umarło. W zakresie usług prawniczych jest to również reguła, od której zdarzają się wyjątki. Wyjątki dot. jednak świadczenia usług pro bono i zwykle te usługi świadczy się na rzecz osób będących w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Jeśli przysługuje nam roszczenie w wysokości kilkudziesięciu lub nawet kilkuset tysięcy złotych, to na na taką darmową pomoc prawną zdecydowanie bym nie liczył.

Pomimo tego niejednokrotnie możemy się natknąć na oferty, według których prawnicy pomogą nam ZA DARMO. Jak ta darmowa pomoc prawna wygląda w praktyce? Wygląda tak, że za darmo otrzymujemy „analizę”, wedle której powinniśmy zainicjować sprawę sądową. Następnie już za sprawę płacimy, albo prawnicy pomagają nam wnieść pozew za darmo. Tyle że wniesienie pozwu poprzedza podpisanie umowy na prowadzenie sprawy. To wszystko nadal może być za darmo, z tym zastrzeżeniem, że w umowie z pełnomocnikiem już naturalnie umawiamy się na wynagrodzenie.

Z wynagrodzeniem natomiast jest różnie, jednakże przy „darmowej” pomocy prawnej, przeważnie wynagrodzenie jest prowizyjne. A prowizja jest duża, czasem nawet bardzo duża, a czasem większa niż to co możemy REALNIE uzyskać na prowadzeniu sprawy.

Przykład? Koronne w tym zakresie tzw. sprawy frankowe. Według umowy ustalamy np. wynagrodzenie w wysokości 20% od zasądzonej kwoty. Jest to według mnie dużo, ale ok, tu nie sama wysokość jest problemem. Problemem jest natomiast to, że pozew o zapłatę może, a właściwie nawet powinien dot. żądania zapłaty wszystkich wpłaconych rat kredytu. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której otrzymaliśmy od banku kapitał kredytu w wysokości 190.000,00 zł, a spłaciliśmy 200.000,00 zł. Pozywamy bank na kwotę 200.000,00 zł i bank na etapie prowadzonego postępowania nie zgłasza skutecznego zarzutu potrącenia. Mamy zatem wyrok, w którym sąd zasądził na naszą rzecz kwotę 200.000,00 zł.

Można pomyśleć – super! Pojawia się jednak problem. Prawnik dziękuje za współpracę i prosi o należne mu 20% od zasądzonej kwoty, czyli 40.000,00 zł. Jeśli otrzymalibyśmy od banku 200.000,00 zł, to możemy zapłacić. Problem polega na tym, że nie dostaniemy od banku 200.000,00 zł. Bank potrąci nasze roszczenie ze swoim roszczeniem – o zwrot kapitału kredytu i wypłaci nam 10.000,00 zł. Umowa stanowi jednak o wynagrodzeniu prawnika obliczonym od zasądzonej kwoty, a nie faktycznie otrzymanej kwoty. Dlatego to ile faktycznie otrzymaliśmy – mając na uwadze podpisaną umowę, wcale nie musi interesować prawnika.

Powyżej wskazałem przykład „darmowego” prowadzenia sprawy, który widziałem w umowie zaproponowanej jednemu z moich Klientów. Oczyścicie takich przykładów mógłbym podać znacznie więcej. Jeśli chodzi np. o windykację, to widziałem już chyba całe morze wątpliwych klauzul. Zresztą wiecie – jeśli firma zatrudnia pracowników, którzy dzwonią do przypadkowych osób z ofertą „darmowej” pomocy prawnej, to nawet tak intuicyjnie powinna się nam zapalić czerwona lampka.

Podsumowując powyższe wywody, mogę stwierdzić, że z reklamą usług prawniczych jest jak z wszystkimi innymi reklamami. Im reklama zapewnia nas o większych CUDACH, tym ostrożniej powinniśmy ją analizować. Jeśli chodzi o usługi prawnicze, to jeśli ktoś nam obiecuje:

  • że będzie za darmo;
  • że wyrok będzie bardzo szybko;
  • że na pewno wygra;

to niech nam się włączy WIELKA CZERWONA LAMPA.