W niniejszym wpisie poddaję pod rozwagę tezę, że największym problemem postępowania karnego jest niestosowanie art. 5 § 2 k.p.k. Niniejszy przepis stanowi, że niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Postaram się uzasadnić moją tezę. Podam też przykład w jaki sposób należy dążyć do tego, aby jednak powstałe wątpliwości skutkowały uniewinnieniem oskarżonego.
Waga przytoczonego przepisu.
Zacznijmy od tego w jaki sposób należy interpretować niniejszy przepis. Otóż jego prosta interpretacja oznacza tyle, że jeżeli sąd nabierze wątpliwości w zakresie danej okoliczności, to winien te wątpliwości rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego. Co więcej, w doktrynie podkreśla się, że jeżeli sąd ma 99% pewności, że oskarżony popełnił zarzucany mu czyn, to powinien tego oskarżonego uniewinnić.
Jak ważny jest przytoczony przepis? Tutaj chyba odpowiedź byłaby inna ze strony prokuratora, czyli oskarżyciela, a inna ze strony obrońcy, czyli adwokata. W rzeczywistości jednak odpowiedź powinna być taka sama i chciałbym, aby tak było. Jednakże przynajmniej moja praktyka jest tutaj – powiedzmy różna. Moja odpowiedź byłaby natomiast taka, że zasada rozstrzygania wątpliwości jest niezwykle ważną zasadą, która winna skutkować tym, że tylko osoba bezsprzecznie winna będzie mogła zostać skazana.
Dlaczego według mnie to kluczowy przepis, który powinien być fundamentalną gwarancją procesową oskarżonego? Przede wszystkim dlatego, że po prostu nie powinny się zdarzać przypadki, w których osoba niewinna zostaje skazana i wykonuje karę – jakakolwiek by to kara nie była. Oczywiście mamy tu dość fundamentalny problem, że gdyby te wątpliwości traktować zbyt szeroko, to mogłoby się okazać, że trudno o skazanie kogokolwiek, choć jak wiemy przestępstwa istnieją. Dlatego niewątpliwie konieczne pozostaje właściwe, a nie nieograniczone stosowanie art. 5 § 2 k.p.k.
Oczywiście rozważając jak ważny jest przytoczony przepis trzeba mieć na uwadze, jakie są konsekwencje niesłusznego skazania oskarżonego. Konsekwencje jak wiemy mogą być wręcz dramatyczne. Z doniesień medialnych słyszeliśmy bowiem o sprawach, w których skazany został uniewinniony po wielu latach spędzonych w zakładzie karnym. Słysząc takie wiadomości, myślimy że ów skazany miał wielkiego pecha, nieszczęście. Ja natomiast zaryzykowałbym twierdzenie, że to taka trochę mieszanka nieszczęścia ze szczęściem. Nieszczęście jest oczywiste, natomiast z drugiej strony, sytuacje w których po latach spędzonych w zakładzie karnym ktoś okazuje się niewinny są wielką rzadkością. Niestety większość skazanych nie ma tego „szczęścia” wykazania niewinności.
Według mnie – jako obrońcy (czy raczej przeważnie obrońcy) sytuacje niesłusznego skazania po prostu nie mogą się zdarzać. Nie może być sytuacji, w których niesłuszne skazanie rujnuje komuś życie. Oczywiście nawiązując do wcześniejszej treści można stwierdzić, że niesłuszne skazanie na drobną karę nie ma tak negatywnych konsekwencji. To oczywiście prawda, jednak niniejszą problematykę nie można dzielić na skazania na drobne kary oraz na kary surowe. Chodzi o działanie systemu, więc o wadze rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego możemy mówić mając na uwadze właśnie te surowe kary. Kary, które mają istotne konsekwencje w naszym dalszym życiu. Właśnie dlatego zasada rozstrzygania wątpliwości jest tak istotna.
Kiedy art. 5 § 2 k.p.k. nie ma zastosowania?
Teraz będzie fragment wpisu trochę w stylu tegoż bloga, a trochę o kwestii specjalistycznej, w zakresie której błędy zdarzają się również obrońcom. Otóż pytanie – czy jeżeli jeden świadek mówi, że oskarżony popełnił przestępstwo, a drugi świadek mówi, że oskarżony przestępowania nie popełnił, to czy w sprawie istnieją wątpliwości? Można byłoby odpowiedzieć, że jest tu pewna wątpliwość. Jeżeli natomiast w sprawie nie ma żadnych innych dowodów, to czy jest to niedająca się usunąć wątpliwość – w myśl art. 5 § 2 k.p.k. i jako taka powinna być oceniana na korzyść oskarżonego? Nie.
W powyższym przykładzie, wbrew intuicji, co do zasady nie mamy do czynienia z możliwością zastosowania zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego. Jeżeli zatem sąd skaże oskarżonego za popełnienie zarzucanego czynu, to w apelacji nie powinniśmy zarzucać sądowi naruszenie art. 5 § 2 k.p.k. Jaki zarzut zatem powinniśmy podnieść, jeśli uważamy, że sąd się pomylił? W apelacji należy podnieść zarzut naruszenia 7 k.p.k., który stanowi, że organy postępowania kształtują swe przekonanie na podstawie wszystkich przeprowadzonych dowodów, ocenianych swobodnie z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego.
W powyższym zarzucie chodzi bowiem o to, że naszym zdaniem sąd w sposób błędny uznał za wiarygodne zeznania świadka, który twierdzi, że oskarżony popełnił dany czyn. Jednocześnie sąd naszym zdaniem niewłaściwie uznał za niewiarygodne zeznania świadka, który twierdzi, że oskarżony czynu nie popełnił. Nie mamy więc do czynienia z niedającymi się usunąć wątpliwościami w myśl art. 5 § 2 k.p.k. Z niedającymi się usunąć wątpliwościami mielibyśmy natomiast do czynienia, jeśli oboje świadkowie zeznaliby, że np. na 90% oskarżony popełnił dane przestępstwo.
Powyższy przykład pokazuje nam, że możliwość stosowania art. 5 § 2 k.p.k. jest w pewien sposób zawężona. Zawężenie może się wydawać dość sprzeczne z intuicją. Wyobraźmy sobie dwie sytuacje, w których zeznaje dwójka świadków:
- jeden świadek twierdzi, że oskarżony na 100% popełnił przestępstwo, a drugi, że oskarżony na 100% nie popełnił przestępstwa;
- Oboje świadkowie zeznają, że oskarżony na 99% popełnił przestępstwo.
Którą z sytuacji procesowych ocenilibyśmy jako bardziej wątpliwą? Intuicyjnie pewnie stwierdzilibyśmy, że pierwsza sytuacja budzi większe wątpliwości. Pomimo tego właśnie w tej pierwszej sytuacji nie ma wątpliwości, które nie dają się rozstrzygnąć. Te wątpliwości są bowiem do rozstrzygnięcia, jeśli dokonamy właściwej oceny wiarygodności świadków.
Konsekwencje wąskiej wykładni art. 5 § 2 k.p.k.
Zwróćmy uwagę na konsekwencje tego, że w intuicyjnie wątpliwych sytuacjach sądy nie stosują zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego. Do skazania wystarczające jest zeznanie zaledwie jednej osoby. Jeśli nawet sto innych osób zezna przeciwnie, to nie mamy do czynienia z niedającymi się usunąć wątpliwościami. To samo dotyczy również innych dowodów, np. niedokładne nagranie z kamery. Właściwie każdy dowód może być UZNANY za wiarygodny i stanowić podstawę skazania.
Właśnie w tym aspekcie moje właściwie platoniczne/idealistyczne pojmowanie zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego istotnie rozmija się z praktyką sądową. Zgadzam się bowiem, że zeznania już samego pokrzywdzonego – nawet bez innych dowodów powinny móc stanowić podstawę skazania, jeśli są wiarygodne. Sęk w tym, że w praktyce sądowej nie ma np. stwierdzenia „zeznania pokrzywdzonego nie przekonały sądu”, „zeznania pokrzywdzonego wzbudzają wątpliwości, dlatego sąd nie ma pełnego przekonania do ich wiarygodności, choć nie wyklucza, że są zgodne z prawdą”. Praktyka sądowa jest raczej czarno-biała, sądy nie wskazują w uzasadnieniach, że mają wątpliwości. Uzasadnienie wyroku jest zawsze pisane w taki sposób, aby wykazać, że wątpliwości nie ma.
Podam Wam przykład – prowadziłem sprawę, w której udało się od pokrzywdzonego uzyskać zeznania, wedle których oskarżony był inaczej ubrany, niż sprawca. Pokrzywdzony zeznał mniej więcej w ten sposób – sprawcą jest oskarżony i jestem pewien, że sprawca miał ubraną białą koszulę. Oskarżony w chwili przestępstwa nie był jednak ubrany w białą koszulę. Co zrobił Sąd? Uznał oskarżonego za winnego. Czy sąd wskazał, że zapewnienie pokrzywdzonego, iż sprawca był inaczej ubrany, niż oskarżony wzbudza jakieś wątpliwości? Żadnych. Sąd wskazał, że sytuacja była dynamiczna, więc pokrzywdzony mógł się pomylić.
I właśnie powyższy przykład jest jednym z wielu przykładów, które mógłbym przytoczyć, i które pokazują, że dowody na skazanie wcale nie muszą być tak mocne jak nam się wydaje. Na marginesie wspomnę, że w opisanej powyżej sprawie sąd zastosował warunkowe umorzenie postępowania, czyli nie ukarał oskarżonego, choć czyn był całkiem poważny. Uważam, że mogło to być wyrazem wątpliwości, której jednak powinny skutkować uniewinnieniem oskarżonego.
Jak prowadzić postępowanie, aby wykazać niedające się usunąć wątpliwości.
W tym fragmencie tak naprawdę nie chcę się jakoś szczególnie rozpisywać. Nie miejcie mi tego za złe, ale każdy prawnik pewnie ma jakieś swoje wypracowane rozwiązania. Oczywiście fajnie, jeśli ktoś udostępnia swoje tzw. know-how, ale chyba rzadko się to zdarza – przynajmniej w formacie prowadzonego bloga.
Podam Wam natomiast przykład dot. przesłuchania świadka. Istotne jest zadawanie pytań w taki sposób, aby zeznania świadka nie pozwalałby na przyjęcie pewności co do sprawstwa, nawet jeżeli świadek uważa, że jest pewny. Przykłady będą się odnosiły do prowadzonej kiedyś sprawy – kradzież pieniędzy z automatu vendingowego w szkole:
- w jakim okresie przed wykryciem kradzieży automat był sprawdzany?
- Kto miał dostęp do automatu?
- Czy uszkodzenie automatu było widoczne na pierwszy rzut oka, czy dopiero po oględzinach?
- Ile osób miało klucze do budynku z automatem, poza godzinami, w których budynek jest ogólnie dostępny?
Innych pytań nie pamiętam, ale myślę, że wiecie o co chodzi. Odpowiedzi na te pytania wykazały, że świadek, choć jest pewien, że sprawcą jest oskarżony, to jednak nie wie, w jakim stanie automat był wcześniej; do automatu miała dostęp cała szkoła; uszkodzenia nie były zauważalne na pierwszy rzut oka; a do budynku mają dostęp również inne osoby po zajęciach szkolnych.
Odpowiednie przesłuchanie świadków jest niezwykle ważne – również jeśli chcemy myśleć o ewentualnym zastosowaniu zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego. Są oczywiście również inne sposoby wykazywania, że wątpliwości faktycznie istnieją, a jako wskazówkę mogę skierować Waszą uwagę na opinie biegłych sądowych. Opinie biegłych sądowych to potężny oręż – również w postępowaniu karnym. Niemniej jednak walka o zastosowanie art. 5 § 2 k.p.k. jest naprawdę BARDZO skomplikowana…
Podsumowanie.
Czy art. 5 § 2 k.p.k. faktycznie jest niestosowany? W moim odczuciu niestety CZĘSTO przytoczona zasada jest niestosowana. Oczywiście sąd skazujący oskarżonego w danej sprawie zawsze twierdzi, że wina skazanego nie budzi żadnych wątpliwości. Cóż… ja bardzo często mam inną optykę i uważam, że nie wynika ona wyłącznie z mojej roli w postępowaniu.
Czy ewentualne niestosowanie zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego faktycznie jest takie kłopotliwe? Bez wątpienia tak. Bycie skazany w sytuacji, w której nie popełniło się danego przestępstwa, to naturalnie ogromny problem. Jest to problem, któremu według mnie powinno się zapobiegać w sposób zupełnie priorytetowy. Skazania niestety niejednokrotnie mają katastrofalne konsekwencje. Prowadzą do konieczności poniesienia kosztów, na które skazanych nie stać, skutkują uniemożliwieniem kontynuacji świadczenia pracy (np. u nauczycieli), albo powodują konieczność wykonania kary pozbawienia wolności.
Tymczasem zgodnie z dokumentem opublikowanym przez Prokuraturę Krajową w 2022 r. z 304 568 osądzonych osób 265 737 zostało skazanych. Uniewinnionych natomiast było jedynie 5901 osób, czyli niespełna 2%¹. Myślicie, że tylko w 2% spraw nie było żadnych wątpliwości?
___