Czy postępowanie karne może być gorsze od kary?

Miałem problem z tym wpisem. Napisałem trochę inny tekst, który zawierał sporo okoliczności ze sprawy, którą prowadzę. Sprawa jest jednak dość delikatna i jest jeszcze na początkowym etapie, więc postanowiłem nieco zmienić formę wpisu. To co napisałem wcześniej może udostępnię, ale dopiero za jakiś czas.

Na potrzeby niniejszego wpisu napiszę tylko tyle, że sprawa dot. zarzutu znęcania się i przyjrzymy się środkom zapobiegawczym takim jak: dozór Policji, ze zobowiązaniem do stawiennictwa 3 razy w tygodniu w komendzie; nakazanie opuszczenia swojego mieszkania, zakazu opuszczania kraju. Uzasadnieniem do zastosowania niniejszych środków zapobiegawczych było natomiast duże prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego oraz konieczność zapobiegnięcia ukryciu się przez podejrzanego. Obawa ukrycia się wynika w ocenie prokuratury z pracy podejrzanego poza granicami Polski.

Skutki zastosowanych środków zapobiegawczych.

Tak jak zostało wskazane powyżej – podejrzany pracuje za granicą – już od kilku lat. Z czym się zatem wiąże zakaz opuszczania kraju? Tutaj są przynajmniej 2 możliwości. Pierwsza optymistyczna możliwość jest taka, że podejrzany nie może pracować w trakcie stosowania zakazu opuszczania kraju, a będzie mógł wrócić do pracy po uchyleniu zakazu. Druga bardziej pesymistyczna, a jednocześnie bardziej prawdopodobna opcja jest taka, że podejrzany zostanie zwolniony w trybie dyscyplinarnym z brakiem możliwości powrotu do tej samej pracy oraz problematycznym świadectwem pracy.

Co dzieje się dalej – podejrzany musiał wyprowadzić się z własnego mieszkania, więc jest zmuszony poszukiwać lokalu, w którym będzie mógł realizować swoje potrzeby bytowe. Najpewniej za nowe mieszkanie trzeba będzie zapłacić. Ceny są jakie są, a pracy właśnie podejrzany został pozbawiony. Jeśli zatem podejrzany ma oszczędności, to będzie miał dach nad głową, jeśli nie ma, to niekoniecznie będzie miał gdzie mieszkać.

Dodajmy do tego również ratę kredytu za zakupione mieszkanie oraz umowy na media w lokalu, w którym podejrzany już nie mieszka. Raty płacić trzeba – często wysokie, natomiast umowy na media ostatecznie najpewniej zostaną wypowiedziane. Zanim jednak to nastąpi, powstanie zaległość w płatnościach, a następnie również koszty związane z rozwiązaniem umów, które również będzie trzeba ponieść.

Co zatem pozostało podejrzanemu? Poszukiwanie pracy w miejscu zamieszkania – zakładając optymistycznie, że miejsce zamieszkania istnieje. Mamy końcówkę października, prac sezonowych już raczej nie ma. Podejrzany musi szukać pracy i zapewne w procesie rekrutacyjnym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego porzucił z dnia na dzień poprzednią pracę.

Warto również przypomnieć, że podejrzany ma zastosowany dozór policyjny z obowiązkiem stawiennictwa się, aż trzy razy w tygodniu w komendzie. Dlatego warto byłoby poinformować potencjalnego pracodawcę – jeśli ten będzie jeszcze z nami rozmawiał, że może być problem z godzinami nadliczbowymi i ewentualnym dłuższym pozostaniem w pracy w przypadku incydentalnej potrzeby.

Właśnie w takiej sytuacji zostaje pozostawiony podejrzany i to już na bardzo początkowym etapie postępowania karnego. Postępowania karnego, które może potrwać kilka lat.

Zasadność dozoru policyjnego i zakazu opuszczania kraju.

Pokuszę się o ocenę zasadności zastosowania dozoru policyjnego oraz zakazu opuszczania kraju, nie tylko w sprawie, którą prowadzę, ale tak ogólnie – w kontekście zapobieżenia próbie ukrycia się. Tak jak wspomniałem powyżej, uzasadnieniem zastosowania niniejszych środków zapobiegawczych jest to, że podejrzany pracuje za granicą, więc należy zapobiec ukryciu się. Dodam tylko, że praca za granicą, to praca w kraju należącym do strefy Schengen.

Zacznijmy może od tego, że przejazd pomiędzy krajami strefy Schengen nie podlega kontroli. Dlatego należałoby rozważyć, czy ewentualny zakaz opuszczania kraju zapobiegnie ukryciu się podejrzanego w kraju należącym do strefy Schengen? Odpowiedź jest dość oczywista. Jeżeli ktoś będzie chciał podjąć próbę ukrycia się, to zwyczajnie spakuje wałówkę i przejedzie przez granicę mijając strażników granicznych – jeśli w ogóle ich zobaczy.

Do zakazu opuszczania kraju został jeszcze zastosowany dozór policji – aż trzy razy w tygodniu. Czy może stosowanie obu tych środków zapobiegawczych faktycznie zapobiegnie ukryciu się przez podejrzanego? Również dość oczywiste jest, że nie. Podejrzany raz w tygodniu ma przynajmniej 72 godziny pomiędzy obowiązkiem stawiennictwa się na komendzie. Gdzie można dojechać w 72 godziny? W zasadzie wszędzie w Europie.

Zwróćmy jeszcze uwagę na przepis stanowiący podstawę do orzeczenia zakazu opuszczania kraju. Chodzi o art. 277 § 1 k.p.k., zgodnie z którym w razie uzasadnionej obawy ucieczki można zastosować w charakterze środka zapobiegawczego zakaz opuszczania przez oskarżonego kraju, który może być połączony z zatrzymaniem mu paszportu lub innego dokumentu uprawniającego do przekroczenia granicy albo z zakazem wydania takiego dokumentu.

Co zatem stanowi o uzasadnionej obawie ucieczki? Zdaniem prokuratury – praca za granicą. Tutaj ponownie się nie zgadzam. Praca za granicą nie uzasadnia obawy ucieczki. Praca za granicą wskazuje nam tylko tyle, że dana osoba pracuje za granicą – nic więcej i nic mniej. Co więcej, stanowisko przeciwne prowadziłoby do dość absurdalnych wniosków, że podejrzany spełnił przesłankę „uzasadnionej obawy ucieczki”, przed okresem, którego dot. stawiany zarzut i przed wszczęciem jakiegokolwiek postępowania. Uważam że takie stanowisko jest nie do obrony.

Wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa.

Nieco na marginesie pochylmy się również nad ogólną przesłanką zastosowania środków zapobiegawczych, czyli wysokim prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa. Generalnie uważam, że w każdej sprawie należy wysłuchać obu stron i dopiero następnie można wydawać jakieś sensowne osądy. Jeszcze dla porządku – przez wysłuchanie strony nie mam na myśli nagłego zatrzymania, zakucia w kajdanki i po nocy na komendzie zapytanie, czy podejrzany chce się odnieść do zarzutów, które właśnie się mu odczytuje.

Jednocześnie przyznać należy, że szacując wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego – prokuratura nie przesądza sprawy. Jedynie ocenia prawdopodobieństwo. Ocena prawdopodobieństwa na podstawie zgromadzonych dowodów jest natomiast możliwa i uprawniona. Sygnalizuję jedynie, że dysponując dowodami wyłącznie jednej strony – warto być ostrożny, ponieważ można się bardzo pomylić w ocenie.

W sprawach z zakresu znęcania się mamy jeszcze jeden problem, nieco wykraczający poza problematykę „normalnej” niewiedzy w zakresie stanowiska drugiej strony. Otóż orzecznictwo oraz doktryna opisują również sytuację wzajemnego znęcania się. I tak w doktrynie bardzo silnie akcentowane jest stanowisko zgodnie, z którym nie jest możliwe wzajemne znęcania się małżonków. Wskażę tutaj np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 11 lutego 2003 r., sygn. akt IV KKN 312/99, w którym to Sąd Najwyższy wskazał, że „zauważyć należy, iż przestępstwo określone w art. 207 § 1 KK może być popełnione umyślnie i to wyłącznie z zamiarem bezpośrednim. Przesądza o tym znamię intencjonalne „znęca się”, charakteryzujące szczególne nastawienie sprawcy. Pojęcie „znęcanie się” na gruncie art. 207 KK zawiera w sobie istnienie przewagi sprawcy nad osobą pokrzywdzoną, której nie może się ona przeciwstawić lub może to uczynić w niewielkim stopniu. Nie jest zatem możliwe wzajemne znęcanie się nad sobą małżonków w tym samym czasie. (…) Za znęcanie się nie można uznać zachowania sprawcy, które nie powoduje u ofiary poważnego cierpienia moralnego, ani w sytuacji, gdy między osobą oskarżoną a pokrzywdzoną dochodzi do wzajemnego „znęcania się” (por. Komentarz do KK t. 2 str. 613-616 pod red. Andrzeja Zolla, Zakamycze 1999)”.

Załóżmy że aprobujemy powyższą wykładnię i zastanówmy się nad oceną prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa przez podejrzanego – oszacowanego na podstawie stanowiska jednej tylko strony. W zakresie większości innych czynów zabronionych istnieje możliwość, że podejrzany wykaże nieprawdziwość twierdzeń pokrzywdzonego. W tym jednak przypadku poza powyższą możliwością, istnieje również prawdopodobieństwo, że twierdzenia pokrzywdzonego będą prawdziwe, a pomimo tego podejrzany okaże się być niewinny. Może się tak zdarzyć w sytuacji, w której pokrzywdzony przytoczy zachowania podejrzanego, ale pominie tożsame zachowania, które sam podejmował. W takiej sytuacji na podstawie wyłącznie zachować podejrzanego, możemy uważać, że faktycznie wypełniają one znamiona przestępstwa znęcania się. Kiedy jednak poznamy cały stan faktyczny, to dojdziemy do wniosku, że nawet pomimo rzeczywistego wystąpienia danych zachowań nie powinny one skutkować skazaniem podejrzanego.

Podsumowanie.

Czy zatem można mówić o wysokim prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa znęcania się bez znajomości stanowiska podejrzanego? Myślę że taka ocena jest bardzo ryzykowna i zwyczajnie może okazać się błędna, dlatego powinna być wyrażana z dużą ostrożnością. Niestety moje doświadczenie jest takie, że na wysokie prawdopodobieństwo popełniania przestępstwa wskazuje się bardzo często i na bardzo wczesnym etapie postępowania przygotowawczego.

Dość naturalną konsekwencją stwierdzenia wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa jest stosowanie kilku środków zapobiegawczych. Jakie te środki zapobiegawcze mogą mieć konsekwencje – napisałem powyżej. Wiecie natomiast kto będzie odpowiadał za te konsekwencje, w sytuacji w której podejrzany okaże się niewinny? Kto zrekompensuje podejrzanemu szkody jakich doznał? To już zupełnie inny temat – bardzo trudny temat. Czysto teoretycznie można się domagać naprawienia szkody od Skarbu Państwa. W praktyce? Cóż…

Odpowiadając na pytanie stanowiące temat niniejszego wpisu (czy postępowanie karne może być gorsze od kary?), należy niestety udzielić odpowiedzi twierdzącej. Oczywiście, że może. Jako karę podejrzany może np. otrzymać karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem. W takim przypadku skazany w zasadzie normalnie funkcjonuje – oczywiście w tamach okresu próby. Natomiast konsekwencje zastosowania środków zapobiegawczych mogą być wręcz tragiczne i utrata pracy, a w związku z tym utrata możliwości dotychczasowego zarobkowania jest w zasadzie początkiem dolegliwości.

Często powtarzam, że nie sposób stworzyć system prawny, który zaradzi wszystkim problemom. Niemniej jednak całkowite pominięcie interesu podejrzanego, poprzez stosowanie środków zapobiegawczych, które poza dolegliwościami dla podejrzanego innych skutków nie przyniosą – jest problem. Jest ogromnym problemem.